niedziela, 24 lutego 2013

Prolog.


Wszystko zaczęło się od wyjazdu Victorii do Londynu, ponieważ dostała tam prace jako stylistka jakiegoś mega sławnego zespołu. Pół roku potem wyjechałam ja. Też do Londynu. Do Victorii. W Gloucester bez Nathana i Victorii, czułam się bardzo samotna, co było po mnie bardzo widoczne. Całe dnie przesiadywałam zamknięta w swoim pokoju odcięta od świata lub pałętałam się bez celu po mieście poszukując jakiejś bratniej duszy, której do wyjazdu nie znalazłam. Co do rodziców... Oni byli przy mnie przez pierwsze dwa miesiące, gdy Victoria i Nathan wyjechali. Potem mieli mnie w dupie. Nie obchodziło ich, co dzieje się z własną córką. Victoria była moją siostrą. Była zawsze przy mnie czy tego chciałam czy nie. Miałyśmy bardzo dobry kontakt, jak siostry z resztą. Nathan był moim najlepszym przyjacielem. Znałam go od małego, bo w końcu mieszkaliśmy obok siebie. Mogłam zawsze na niego liczyć. Był kiedy go potrzebowałam. Był też wtedy, kiedy go nie potrzebowałam, za co zawsze dziękowałam Bogu. Po prostu był przy mnie. Kochałam go. Nie tylko jak przyjaciela, ale też jak kogoś więcej. Nikomu o tym nie mówiłam, bo nie chciałam mieć przez to żadnych kłopotów, których pewnie bym nie miała, ale najzwyczajniej w świecie bałam się swoich uczuć do przyjaciela, którego znam od małego. W każdym bądź razie wiedziałam, że Nathan się domyślił, co do niego czuje... Pewnie kiedy chciał mi to powiedzieć, Victoria mu zaproponowała ten wyjazd i powiedziała o tej pracy... Czterema słowami, to pewna jestem, że: ONA TO WSZYSTKO ZEPSUŁA... Zepsuła moją szansę na bycie z Nathanem. Zepsuła to. Tylko dziwne, że nie miałam i nie mam jej tego za złe. Pewnie dlatego, że to moja siostra. Siostra, która zmieniła się od wyjazdu z Nathanem...

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz